...dla własnej palety barw

czwartek, 11 września 2014

Teraz, daj upust swym śmiertelnym pragnieniom.
Już na twych rękach żyły od krwi pęcznieją,
I przez skroń rwie się niewidzialna posoka,
Z karminowym nurtem, z myślami od boga.
Zapala się jedno, drugie, czwarte światło,
Heban, czerń, sadza spowija całą jasność,
Tli się w duchu płomyk, krzyczy, chce nadzieje,
(myśli, że nie zgaśnie, że nie zgaśnie we mnie!)
Nie ma już, za późno, krzycz więc mocniej (!), głośniej (!)
Wargi wciąż sinieją, wąskie, mówią, może!...
Może jest nadzieja (umarła i światłość)!...
Może, tylko proszę (nie ma nic, przepadło)!...

środa, 10 września 2014

Kiedy wydaje mi się, że jestem blisko... sens znowu mi się wymyka. Szukam nazwy dla wszystkich zachowań, zastanawiam się czy ludzie dostrzegają, że mówią o niczym, że robią rzeczy, które ośmieszają ich inteligencję. Że życie człowieka staje się bezwartościowe.
Konsument. Konsumpcjonizm. Ciągłe zjadanie. Tylko. Nic więcej. I nikt nie szuka swojej wartości. Wartości, czyli posiadania czegoś niepowtarzalnego, aby nikt nie mógł mnie zastąpić.
A może jesteś oburzony, bo przecież szukasz.
Ale znalazłeś?
Na świecie jest całe państwo ludzi, którzy pokażą ci, że jesteś niepotrzebny.
Chociaż i teraz jestem tylko ulicznym krzykaczem.